W Sobotę do Niezdrowic przyjechała drużyna Kotlarnia-Goszyce. Goście podobnie jak my są beniaminkiem w naszej grupie, co nie przeszkadzało im zajmować przed tą kolejką drugie miejsce. Przed sezonem doszło w ich drużynie do wielu zmian, bo aż 8 zawodników zmieniło barwy klubowe. Nowa liga, nowi zawodnicy. Jednak pozycja vice-lidera o czymś musi świadczyć. Nie zmienia to jednak faktu, że wśród naszych piłkarzy i sztabu czuć było tą przysłowiową „moc” oraz chęć powetowania sobie poprzednich porażek.
Na godzinę przed meczem, trener tradycyjnie podał mi nazwiska zawodników, którzy znajdą się w kadrze meczowej. Piszę o tym, bo już na tak zwanym „papierze” dobrze to wyglądało jeśli chodzi o nasz team. Do składu wrócił Łukasz Bieniek i Tomasz Janik. Miejmy nadzieję, że szybko będą mogli zapomnieć o problemach zdrowotnych. W środku pola mogli zagrać Albert i Adam „Hattrick” Bieniek, choć jeszcze w piątek nie było to pewne. Trener Słota miał też do dyspozycji „Becksa”, który ostatnio leczył grypę, za to po raz pierwszy w sezonie, musieliśmy sobie radzić bez Łukasza Wróbla. Teoretycznie trzeba było ?tylko? wygrać.
Kibiców nie za wiele, są Ci najwierniejsi, za to piłkarzom podczas wchodzenia na murawę towarzyszył jak zawsze w tym sezonie nasz hymn. Nuta wprowadzająca zawodników w nastrój bojowy i generująca pokłady energii do walki. A i jeszcze jedno, co prawda jak to się kiedyś w szatni mówiło„koszuli nie graju” to jednak zaznaczę, że znowu graliśmy w naszych oficjalnych biało-czarnych kompletach strojów.
Zaczyna się super. W polu karnym, podczas wyskoku do główki popchnięty zostaje Adam Bieniek. Sędzia bez wahania wskazuje na punkt oddalony o 11-metrów od linii bramkowej a do jedenastki podchodzi sam poszkodowany. Nie bez problemów ale piłka wpada do siatki. Ta bramka niejako ustawiła spotkanie. Atakowaliśmy częściej, składniej ale brakowało wykończenia. Na szczęście goście w tym elemencie byli w sobotę jeszcze bardziej nieskuteczni, a w naszej bramce stał Patryk Wientzek. Choć „stał” to zbyt mało powiedziane, bo „Garsija” z każdym kolejnym meczem udowadnia swoją fundamentalną rolę w zespole. Sędzia Marzec, dobrze wykonywał swoją robotę, choć mam wrażenie, że mógł pokazać kilka żółtych kartoników więcej (pokazał tylko jeden), a jedyne błędy wynikały z raczej złych sygnalizacji panów arbitrów liniowych. Do przerwy dowozimy skromne prowadzenie 1:0.
Po zmianie stron tempo meczu i przewaga naszej drużyny nie ulegają zmianie. „Swój” mecz miał Adam Bieniek. To on ustrzelił Hattrik w tym meczu, choć muszę wrednie zauważyć, że nie był on klasyczny. „Stojak” zagrał jednak dotychczas najlepszy mecz w sezonie, dając drużynie jako jeden z liderów bardzo ważne zwycięstwo. Druga bramka padła po strzale głową, trzecia wpada tradycyjnie „z buta”. Mając wynik w garści, trener Słota dokonał szeregu zmian. Poza Tomkiem Janikiem, którego zdrowia nie warto było ryzykować, wszyscy dostali swoje szanse. Między innymi Leśnyczyk, który mijając czterech rywali ostatecznie nie pokonał potężnego brakarza gości.
Tego było nam trzeba. Pewnego i co najważniejsze efektownego zwycięstwa. Widać, że do łask wraca nasz styl gry, teraz trzeba to udowodnić w Bogdanowicach oraz goszcząc u siebie w ostatniej kolejce lidera z Branic.
Cruelll